środa, 19 stycznia 2011

Obóz harcerski nad rzeką Colo

Brzęczenie cykad, śpiewy, okrzyki, rytmy afrykańskie, wspaniałe humory, radość i przyjaźń – tak cechuje się nasz dwutygodniowy obóz harcerski na Bielanach 70km poza Sydney, na wybrzeżu rzeki Colo. Tu oczywiście codziennie kąpięmy się.
Mimo deszczu, braku prądu w całej okolicy, mimo błyskawicy i harcerskich niewygód, mamy wspaniały czas!  Harcerze obozują pod nazwą “Quo Vadis”, harcerki pod nazwą “Życie to Teatr”, a kolonia zuchów idzie “Śladami Stasia i Nel”. 
Wczorajsza wycieczka do Katoomby zrobiła na nas wielkie wrażenie.  Wypróbowaliśmy wszystkie atrakcje. Raz w dół, raz do gory, ciągle innymi kolejkami.  Głosy zdarliśmy z zachwytu.  Po pikniku, spacerze i lodach wróciliśmy do obozu na pyszną kolacje "nachos” i na wspaniałe rozśpiewane ognisko.  Tu muszę wspomnieć mój wieczór wolny od kuchni: młodzież harcerska dostała do ręki kartofle, kukurydzę i kiełbaski i przy wspólnym ognisku przygotowała sobie własny posiłek po czym na deser “marshmallows”. 
Kilka dni temu zaskoczyła mnie solidnie zbudowana brama wejścia do obozu harcerzy.  Przeszłam dalej do harcerek i też mają ładną bramę.  Z tego wynika że obóz żyje i stoi. A młodzież jest strasznie szczęśliwa i nie chce wracać do szkoły. 
Przy łóżkach zuchów leżą dzienniczki podróży po Afryce, łuki, dzidy i kapelusze na “safari”.  Zuchy z zachwytem wspominają jazdę na słoniu i płaczą że jadą do domu bo kolonia “Śladami Stasia i Nel” już kończą się.  Harcerki i harcerze zostają jeszcze tydzień bawiąc się dalej.
Czuwaj!
Marysia Nowak hm
gospodyni obozu i kolonii.

Kolonia zuchów 'Śladami Stasia i Nel"

Kolonia zuchów “Śladami Stasia I Nel”
Kolonia bazowana na powieści Henryka Sienkiewicza „W Pustyni i w Puszczy” rozpoczęła się 2go stycznia 2011 na Bielanach 75km po za Sydney. Zuchy z Sydney goszczą w tym roku zuchy z Malbourne na wspólnej kolonii.
 Szóstki zuchów mają nazwy przyjaciół Stasia i Nel: Kali, Mea, Saba i King. Zuchy przeżywają przygodę bohaterów słuchając opowiadania, majsterkując i grając gry związane z tematem.
Niedziela 2go stycznia 2011
Zuchy zmajsterkowały sobie konie do wyściugów i do wielkiej podróży po pustyni. Nauczyły się śpiewać Pieśń Dżungli i słuchały opowiadania jak porwano Stasia i Nel z namiotu Beduinów. Druhna Ania Chawa Komendantka Kolonii przygotowała bardzo nastrojową gawędę.
Poniedziałek 3go stycznia 2011
Dziś zuchy założyły sobie dzienniczki podróży aby spisać kolejne przygody Stasia i Nel. Zuchy słuchały uważnie jak Staś i Nel spotkał Mahdim. Przy wcześniej postawionym namiocie „Beuinów” zuchy miały wyścigi na swoich zmajsterkowanych koniach i przeżyły burzę piaskową.                                 
Poprzez zabawę zuchy poznawają powieść „W Pustyni i w Puszczy”       
Iza Buras Hm.                      

czwartek, 13 stycznia 2011

Jeden dzień z historią

W czasie naszego krótkiego pobytu w Warszawie, bratanek Andrzeja, Maciek i jego przyjaciółka Ola powiedzieli nam, że z chęcią zabiorą nas na jednodniową wycieczkę do miejsc, które chcemy zwiedzić. Andrzej, mój mąż trochę marudził, bo zbierał materiał do swojej drugiej książki* i tego dnia miał akurat iść do biblioteki Akademii Teatralnej, ale po buziaczku, uległ moim prośbom i przełożył poszukiwania na dzień następny. To było trudne zadanie żeby wybrać miejsce, do którego chciałabym pojechać. Bo tyle jest ciekawych miejsc koło Warszawy! Po przestudiowaniu mapy i przewodnika, zdecydowałam pojechać do sławnej Opinogóry. Dlaczego? Dlatego, że tam jest zamek i nigdy mnie tam nie było! A po drodze zwiedzimy też zamki w Ciechanowie i Pułtusku. Lubię zwiedzać zamki, których w Japonii niewiele już zostało.
I zawsze znajduję ciekawe historie, skłaniające mnie do refleksji.
Jedziemy przez - Płońsk. To małe miasteczko, z ładnie odnowionym rynkiem. Wprawdzie tu nie ma zamku, ale w jednym z domów na rynku, pomalowanym na niebiesko mieszkał kiedyś Ben Gurion, pierwszy premier Izraela. Według informacji znajdującej się na murze Ben Gurion mieszkał jeszcze w tym domu w 1906 roku, przed wyjazdem do Palestyny. Ciekawe, jak to się stało, że chłopiec z miasteczka na Mazowszu został później czołowym syjonistą i jednym z założycieli współczesnego Izraela?
Jest gorąco. Musimy kupić coś do picia. Lokalny sklepik nazywa się śmiesznie -“Stara Wędzarnia”. Może w tym budynku, rzeczywiście kiedyś wędzono przepyszne polskie kiełbasy i szynki? Ale oczy Andrzeja wypatrzyły smacznie wyglądające ciasta. Było za wcześnie na deser, mimo to Andrzej zachwycony ich wyglądem, kupił po kawałku różnych ciast i zaczął natytchmiast próbować. Andrze,j doświadczony łakomczuch, do tej pory uważa, że były to jedne z najsmaczniejszych ciast, jakie kiedykolwiek jadł. Więc, jeśli ktoś lubi ciasto, to proszę, hm... na jego odpowiedzialność, spróbować osobiście.
Drugim przystankiem był Ciechanów. Tu znajdują się fragmenty gotyckiego zamku Książąt Mazowieckich, w którym mieszkała kiedyś królowa Bona. Podobno przywiozła włoszczyznę do Polski, z której robi się smaczne zupki, ale też ...truciznę, którą jak podejrzewano, otruła synową, Barbarę Radziwiłłówną.

Mimo, że wielkość tego zamku jest znacznie mniejsza, to ciechanowski zamek przypominał nam potężny, gotycki zamek Castilllo de Sforza w Mediolanie, który specjalnie zwiedziliśmy w poprzednim tygodniu. Interesowały nas Polonica, czyli w tym w przypadku, losy królowej Polski. Zamek był siedzibą rodu Sforza, z którego pochodziła królowa Bona.
Po śmierci męża, króla Zygmunta Starego, Bona mieszkała w ciechanowskim zamku około 10 lat. Czy czuła się tam dobrze? Przecież jej mediolański zamek, położony w samym centrum terytorium Sforzów był bezpieczniejszy, tak samo Wawel, gdzie poprzednio rezydowała. Natomiast, zamek ciechanowski znajdował się na samej granicy kraju i mógł być ciągle zagrożony. Ale jej życiem zawsze kierowała polityczna ambicja rodów Sforzów, czy Jagiellonów. Stała obecność prestiżowej osoby, czyli matki króla Zygmunta Augusta na północnym froncie królestwa, miała na pewno duże strategiczne znaczenie. Czy królowa była szczęśliwa w tym zamku? Tego chyba nikt nie wie. Ale co najmniej w czasie jej pobytu w zamku, panował w królestwie pokój.

Wchodząc po wąskich i stromych schodach na mury zamku, oglądamy zbiory starej broni. Z murów, w dole widać rozległą panoramę Mazowsza. W wypadku inwazji obcego wojska, warowny zamek był jedyną przeszkodą w tym płaskim krajobrazie. Czuło się odosobnienie tego fortu. Zamek był atakowany wiele razy. Najpierw przez szwedzkie wojsko w 1657 i 1708 roku, potem, pod koniec 18 - go wieku Mazowsze zostało okupowane przez Prusy i w 19 - ym wieku przez Francuzów oraz Rosjan, a w 20 - tym wieku, przez Niemców i Sowietów.
Dzisiaj z zamku ciechanowskiego zostały tylko mury zewnętrzne. Ale w środku murów znajduje się Muzeum Szlachty Mazowieckiej, które można zwiedzić i obejrzeć małe, lecz interesujące zbiory starej broni.

I wreszcie Opinogóra, znana przede wszystkim jako miejsce zamieszkania dramaturga i poety, hrabiego Zygmunta Krasińskiego (1812-1859). Zaparkowaliśmy przed bramą do kościoła. Jak tylko wyszliśmy z samochodu, niespodziewanie szybko, jakby z pod ziemi, wyskoczył mężczyzna, który zaoferował nam pokazanie wnętrza kościoła Krasińskich.
Miałam wrażenie, że jakby czekał tylko na tę okazję. Moje doświadczenie ciągle potwierdza, że kościoły w Polsce mają swoje tajemnice i zadziwiają przybyszów niespodziewanymi odkryciami. Więc poszliśmy za nieznajomym. Mężczyzna otworzył duże frontowe drzwi kościoła starym, dużym kluczem. Weszliśmy do ładnego wnętrza. Mówił o historii kościoła, a także opowiadał o rodzinie Krasińskich. I wyprowadził nas z kościoła, prowadząc do tylnych drzwi. Otworzył je.
Weszliśmy do rodzinnej krypty rodu Krasińskich. Tu właśnie, został pochowany jeden z wielkich poetów polskich. Przed płytą nagrobną leżały świeże kwiaty. Nie spodziewałam się, że ten nieznany mi człowiek pokaże nam, tak jak gdyby nigdy nic, grób wielkiego poety!
Poszliśmy przez pięknie utrzymany park, do zamku. W neo - gotyckiej budowli, dawnej rezydencji rodziny mieści się obecnie Muzeum Romantyzmu, posiadające unikalne eksponaty z epoki, portrety i pamiątki poświęcone poecie i jego rodzinie. Było przyjemnie zanurzyć się w atmosferę epoki i spoglądać w piękny ogród przez okna zamku. Nagle zobaczyłam przez pałacowe okno, że w słońcu, przeświecającym przez konary drzew, szczęśliwa, roześmiana para weselna pozuje do zdjęć, a goście w kolorowych, eleganckich ubraniach stoją w cieniu ogromnych dębów i patrzą na młodą parę. Całe miejsce wyglądało tak spokojnie. Urzekająca sielanka! Ale pod tym fotogenicznym, ładnym obrazem kryje się burzliwa historia tego miejsca.
Czy ci młodzi ludzie ją znają?

Pierwszym z rodziny Krasińskich, który nadaniem króla posiadł w 17 wieku Opinogórę, był Jan Kazimierz Krasiński. Jego syn, Jan Bonawentura Dobrogost Krasiński walczył z Turkami u boku króla Jana Sobieskiego III i brał udział w kampanii wiedeńskiej. To była złota era Królestwa Polskiego. Natomiast, po zwycięstwie Sobieskiego potęga państwa powoli chyliła się ku upadkowi. W 1795 Królestwo Polskie ostatecznie zostało podzielone przez trzy sąsiednie kraje i zniknęło z mapy Europy. Opinogóra znalazła się w zaborze pruskim i władze zabrały cały majątek młodemu właścicielowi, którym był ówcześnie Wincenty Krasiński, ojciec poety. Wyobrażam sobie, że utrata ziemi przodków mogła bardzo wpłynąć na życie młodego Wincentego Krasińskiego. I także na jego przyszłą działalność, która koncentrowała się na odzyskaniu i utrzymaniu Opinogóry.
W 19-ym wieku armia Napoleona Bonaparte wkracza na teren Mazowsza. Pomaszerowała na Płońsk, Ciechanów i znalazła się w okolicach Opinogóry.
W armii francuskiej znajdowało się wielu oficerów polskich, a jednym z nich był Wincenty Krasiński, który został generałem w armii Napoleona. Kiedy Napoleon Bonaparte utrzymywał kontrolę tego regionu, podarował Opinogórę francuskiemu generałowi Ponte Corvo Jan Bernadotte. Ale Bernadotte w 1810 - tym roku został królem Szwecji i musiał zrzec się majątku, więc posiadłość została zwrócona Wincentemu Krasińskiemu. Wtedy Wincenty z żoną, hrabiną Marią Urszulą Krasińską z Radziwiłłów i synem Zygmuntem, wrócili do Polski i osiedlili się w Opinogórze. Ale niestety, po klęsce Napoleona region ten został okupowany przez Rosję.
Polityczna sytuacja zmuszała ludzi, by dokonywali wyboru, opowiedzieli się po czyjejś stronie. W tej sytuacji był właśnie ojciec poety. Prawdopodobnie, by za wszelką cenę utrzymać dziedzictwo przodków, dawniejszy generał napoleoński przechodzi teraz na stronę cara. Działa aktywnie, żeby zagwarantować majątek dla swoich potomków. Walczy o utrzymanie Opinogóry. Zabiegi i starania w Petersburgu zakończyły się sukcesem. Ale konsekwencje tego wyboru dramatycznie wpłyną nie tylko na ojca, ale także na syna, Zygmunta.

Trzeci wieszcz polski urodził się w Paryżu, natomiast liceum ukończył w Warszawie i zaczął studiować prawo na Uniwersytecie Warszawskim. W tym okresie wśród studentów panowały mocne sentymenty antyrosyjskie i Zygmunt z powodu ojca, który został teraz carskim generałem, był izolowany i szykanowany przez studentów. Nie mógł dalej kontynuować studiów w Warszawie. Postanowił opuścić kraj w 1829 roku i kontynuować studia w Genewie, wtedy właśnie, gdy w Warszawie w 1830 roku wybuchło nieudane powstanie listopadowe przeciwko Rosji. Po klęsce powstania wielu uczestników zostało skazanych na karę śmierci, a innych wywieziono do obozów na Syberii. Wielu też wyjechało na przymusową emigrację i wielu żyło w niedostatku, i biedzie. Natomiast, hrabia Zygmunt był bogatym i finansowo niezależnym arystokratą. Dużo podróżuje, mieszka we Włoszech, Francji i Szwajcarii. W daje się w głośną aferę miłosną, już przecież z mężatką, Delfiną Potocką, w której się zakochał, a która na dodatek miała wielu, i to nie byle jakich kochanków w całej Europie. Ojciec nie pochwalał tego związku i miał wobec syna inne plany... Zygmunt pozostawał zawsze pod przemożnym wpływem ojca i nie mógł się od niego wyzwolić. Tak więc, na jego życzenie, Zygmunt żeni się z hrabiną Elizą Branicką. Nowożeńcy zamieszkują w Nicei…ale pod jednym dachem z kochanką, Delfiną Potocką. Eliza i Delfina musiały udawać, że były przyjaciółkami, ale ten trójkąt nie mógł trwać długo. Delfina opuściła Zygmunta.
Oglądam jeden z portretów Zygmunta namalowany przez żonę. Ładnie namalowany jest ten portret, podoba mi się. Co Eliza myślała o mężu, trudno się z obrazu domyśleć. Czy także, jak i Zygmunt, wyszła za mąż tylko dlatego, żeby spełnić życzenie rodziny? Portrety Elizy w muzeum pokazują jej spokojną, szlachetnie wyglądającą twarz, tak jak by nie było żadnego dramatu osobistego. Czy mieli szczęśliwe chwile?
Ojciec Zygmunta umiera w 1859 -tym roku i poeta zostaje właścicielem Opinogóry. Niedługo jednak może cieszyć się dziedzictwem. Po trzech miesiącach umiera w Paryżu. Pochowany zostanie tam, gdzie byliśmy, w rodzinnej krypcie. Majątek Opinogóry odziedziczy niepełnoletni syn poety, Władysław Krasiński.
Ale nieubłagana historia toczy się dalej...Mimo, że Opinogóra zostaje jeszcze, zgodnie z dążeniem Wincentego w rękach rodu, to majątek zostaje zniszczony w czasie pierwszej wojny światowej. Następna katastrofa przychodzi w 1939 roku. Niemcy napadają na Polskę. Ostatni właściciel Opinogóry, Edward Krasiński zostaje wywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie ginie w grudniu 1940 roku, a armia sowiecka, która „wyzwoliła” Polskę, wyrzuca Krasińskich na zawsze z Opinogóry. W styczniu 1945 roku Sowieci pod dowództwem marszałka Konstantego Rokossowskiego wkroczyli do Opinogóry. Wprowadzili reformę rolną i ziemia Krasińskich została rozparcelowana między chłopów, i oddana kolektywnemu rolnictwu. A ruinami zamku nikt się nie interesował, aż do lat 50 -tych. Wtedy to Towarzystwo Miłośników Ziemi Ciechanowskiej i miejscowa Gromadzka Rada Narodowa postanawiają odbudowywać zamek, i w maju 1961 roku zostaje otwarte Muzeum Romantyzmu. Do odbudowania pozostał dworek Krasińskich.
Teraz historia dla Opinogóry jest łaskawa. Nad budową dworku, planowanego jeszcze przed pierwszą wojną światową przez Adama Krasińskiego, państwo obejmuje patronat. Byliśmy tam w lipcu 2008 roku i na naszym zdjęciu jeszcze widać jak robotnicy wykonują ostatnie prace, ale już w sierpniu budowa była skończona, a uroczystego otwarcia dokonano na początku września. Bardzo było przyjemnie zobaczyć dalszy rozwój tego miejsca, świadka nieprzychylnej historii, a do której współcześni dopisali pozytywny rozdział.

Naszym ostatnim przystankiem przed powrotem do Warszawy był Pułtusk. Historia miasta sięga 11-go wieku. Pułtusk ma podobno najdłuższy rynek w Europie? I rzeczywiście, rynek jest wąski, ale bardzo długi! W jednym końcu rynku widać ładnie wyglądający renesansowy kościół, do którego już się zbliżamy... i zbliżamy, a z drugiej strony, jeszcze za ratuszem, widocznym na zdjęciu, rynek ciągnie się jeszcze dalej! Dotarliśmy wreszcie do kościoła. To następny świadek historii tego regionu. Płyta przy wejściu informuje, że Bazylika Kolegiacka została zbudowana w 1449 roku przez biskupa płockiego. Kościół i miasto zostały zniszczone w bitwie ze Szwedami w czasie potopu szwedzkiego w 1507 roku. Kościelny budynek ponownie został odbudowany w stylu renansowym w roku 1560.
I znów trafiliśmy na ślub. Weszliśmy do Bazyliki i nagle wszystkie głowy siedzących zwróciły się w naszą stronę? Nagle słyszymy dobiegający nas szept: Boże, to jeszcze nie ksiądz! Wnętrze kościoła piękne i udekorowane na ślub białymi wstęgami tiulu. Aż trudno uwierzyć, że w tym miejscu toczono bezlitosne walki! Wychodzimy z Bazyliki, a tu, z rozwianym włosem przybiega zziajany ksiądz. Nowożeńcom życzymy szczęścia!

W mieście jest też wspaniały i pięknie położony zamek, zwany teraz „Domem Polonii.” Odrestaurowany, obecnie jest używany jako hotel dla Polonii z całego świata. Dramatyczna historia Polski powodowała przez wieki dużą emigrację Polaków. Podobno, około 17 milionów ludzi pochodzenia polskiego żyje w różnych krajach na całym świecie. To dużo, to około 40 % ludności w Polsce.
Jemy w okazałym zamku słynne, polskie pierogi... i niestety, pora już wracać do Warszawy. Docieramy do Starego Miasta około 5 -tej po południu. Siadamy pod parasolem w kafejce i z przyjemnością pijemy orzeźwiające, bardzo dobre polskie piwo, rozmawiając o zawiłej polskiej historii i podobnym jak u Japończyków, przywiązaniu do rodzimej tradycji. Ta, jednodniowa wyprawa była dla mnie podróżą w bogatą, ciekawą i burzliwą polską historię, a także potwierdzeniem, że siła świadomości i chęć przekazywania wartości kulturowych z pokolenia na pokolenie, jest cechą narodową Polaków.


Riho Okagami-Siedlecka
Andrzej Siedlecki


Andrzej Siedlecki po swojej pierwszej książce „Sekrety techniki aktorskiej-Jak uczyć?” pracował w tym czasie nad drugą „Być aktorem, Podstawy techniki aktorskiej, Teatr, Film, Telewizja, Radio” którą ukończył 2009 roku, a została wydana w 2010 przez Wydawnictwo Oświatowe FOSZE.
Riho Okagami-Siedlecka jest autorką dwóch książek wydanych w języku japońskim: Słychać pieśni Warszawiaków (Warshawa ni shimin no utagoe ga kikoeru), jest książką o Polsce, a Życie po australijsku (O-sutoraria teki seikatsujutsu) książką o Australii.